O nie, moje zdjęcia zniknęły!
Autor: FOTOwiszniewski Piotr Wiszniewski, publikacja: 2018-12-31
Treść tego artykułu związana jest z niemiłym początkiem problemów wywołanych niekiedy przez nas samych. Fotografowie i filmowcy, borykamy się z problemem utraty danych nieustannie i myślimy o tym, żeby mieć zawsze jakieś zabezpieczenia. No właśnie, ale jak się od czegoś takiego zabezpieczyć? Jakie techniki stosujemy w naszej pracy zawodowej? Sposobów jest wiele na różnych etapach pracy fotografa i filmowca.
Zacznijmy od tego określenia naszego hipotetycznego przykładu i możliwe jego rozwiązania. Zakładam, że wyjeżdżam w sobotę na wesele, żeby zrobić ładne zdjęcia ;).
- Pierwsza złośliwość rzeczy martwych może pojawić się zupełnie znienacka, gdy auto odmówi posłuszeństwa! Wyobraźcie to sobie! Piękna pogoda, sprzęt spakowany, trasa 100 km zaplanowana, przekręcasz kluczyki w stacyjce, a auto zaczyna wesoło świecić jak choinka i nie myśli się uruchomić! Tragedia na starcie! Co ciekawe, autko może zepsuć się w każdym czasie w dniu wesela, ale jak nie dojedziesz do klientów, to nikt nie będzie Cię w stanie przetransportować tych 100 km! Plan B. Trzeba mieć drugi samochód, niestety rower się nie nadaje :). Trzeba wiedzieć, jaki stan techniczny posiada autko. Gdy dzieje się złośliwość w trasie, musimy mieć zapas czasowy, koło zapasowe, wykupioną lawetę w ubezpieczeniu, a w skrajnych przypadkach sprawdzoną firmę wynajmującą samochody!
- Jesteśmy już u naszej panny młodej i wiemy, że mamy ten zestaw kart pamięci, bo złota zasada mówi, że zawsze, ale to zawsze trzeba sprawdzać karty razem z bateriami przed wyjściem z domu! Niełatwo mieć wszystko na zapas, gdzie niekiedy zestaw karty CF z SD + bateria to wydatek rzędu 500 zł / aparat i to tylko po to, żeby leżały w plecaku...
- Trzeci najważniejszy punkt dotyczący już zaufania dla fotografa czy kamerzysty to moment zgrywania danych i przechowywanie danych. Jest tu niesamowicie dużo rozwiązań problemu, które można oceniać ze względu na wydatki, pewność zabezpieczenia i wygodę użytkowania.
To są zmory foto- / wideoreportaży ślubnych, czyli baterie i karty pamięci, których nigdy za wiele. No właśnie, ale jak to wygląda przy zdjęciach, a jak przy filmie?
Zdjęcia robię zawsze dwiema lustrzankami, choć nie zawsze tak było (zbieranie pieniędzy na pierwszą fajną lustrzankę i szkła do niej to mordęga). Dzięki temu wiem, że w przypadku awarii jednej, zostaje mi jeszcze druga, a prawdopodobieństwo, że obydwie zepsują się same z siebie w tym samym czasie, jest może mniejsze niż wygrana w Eurojackpot. Chociaż wygrane w tej grze już padły, to jak padną aparaty, wyciągnę komórkę i zadziwię wszystkich, jakie świetne foty można zrobić za jej pomocą :). Czasem, jak jestem na dalekim wyjeździe, to lubię mieć jeszcze jeden zapas, który wtedy jeździ schowany w bagażniku, to ta moja pierwsza lustrzanka, którą zrobię zdjęcia w razie... rabunku lub innych wypadków, podczas których znikną moje główne aparaty! Skrajny przypadek, ale słyszałem o takim. Nie będziemy jednak go zgłębiać i cofniemy się do momentu, gdzie zrobiliśmy już dużo zdjęć w domach pary młodej i nagle dostajemy informacje z aparatu, że karta, na której robiliśmy zdjęcia, nie działa i trzeba ją sformatować. Konsternacja wywołana takim alertem jest nie lada zaskoczeniem i może powodować miękkie kolana... chyba że aparat posiada dwa wejścia na karty pamięci i jest włączony odrębny zapis na obydwie karty! Co wtedy mówisz? „Trudno, wszystko się kiedyś psuje”. I wyrzucasz kartę do kosza, bo masz kopię zapasową na drugiej karcie! Po czym zamieniasz wadliwą kartę na swój zapas. Z relacji kolegów po fachu wynika, że często jest tak, że jak karta, która nagle przestała odpowiadać, nie posiadała już użytecznych danych do odzyskania. Na tym etapie myślałbym o tym, kiedy będę mógł jak najszybciej zgrać swoje zdjęcia z tej dobrej karty. Do zgrywania dojdziemy później, bo teraz należy powiedzieć co z...
… filmem. Gdy na zleceniu kręcisz tylko jednym aparatem lub inną kamerą, jak uchronić się przed utratą danych? Sprawa przy filmie wygląda inaczej, ponieważ zapisywać film można tylko na 1 kartę pamięci w aparacie. Złe informacje są takie, że jak nagrało się tylko jedną kamerą przygotowania, błogosławieństwa i pół ślubu, to po śmierci karty nie odzyska się już tego materiału. Mało kto jest świadomy, że ten drugi kamerun może być gwarancją uwiecznienia wszystkich ważnych momentów z dnia wesela. Drugi kamerzysta i trzeci to najlepsze zabezpieczenie na oddanie pełnowartościowego filmu. Oczywiście jest taki półśrodek, który może złagodzić skutki uszkodzenia karty, a jest nim mała pojemność używanych kart. Sprawa prosta, karty mniejsze szybciej się zapełniają i ich wymiana jest wtedy przymusowa, ale jesteśmy pewni, że materiał został nagrany i możemy go schować w bezpieczne miejsce. Minus tego rozwiązania jest taki, że mocno kontrolować musimy miejsce na kartach, żeby wymiana nie nastąpiła w kluczowych momentach (np w połowie przysięgi małżeńskiej :) ).
Zaczynając ten temat powinniśmy powiedzieć, że dużo przypadków utraty danych i śmierci kart pamięci występuje przy przenoszeniu materiałów na dyski twarde, dlatego też zawsze kopiujemy. Tutaj istotnym elementem jest urządzenie do zgrywania materiałów z kart, czyli czytnik kart pamięci. Nie polecam używania tanich i bezmarkowych czytników. Obecnie korzystam z czytnika firmy SANDISK oraz wbudowanego w laptop, który nigdy mnie nie zawiódł. Przy kopiowaniu zdjęć i filmów ze słabej jakości czytnika, a nawet zgrywając materiał prosto z aparatu, zdarzały się pliki foto całe szare, w formie połówki, a filmy dziwnie zaszumione lub ze szmerami zamiast dźwięku!
W jaki sposób kopiujemy materiał, żeby być w 100% pewnym, że materiał się zgra? Zawsze na baterii laptopowej i nigdy nie przeszkadzamy dyskom, jak zapisują dane. Każdorazowo porównuję ilość i miejsce zajmowanego materiału z karty i nowo zgranego na dysku. Za każdym razem robię „rozdzielną kopię”, jak mam taką możliwość. To znaczy, jak mam dwie karty z jednego aparatu, które zawierają ten sam materiał, jedną zgrywam na dysk twardy do obróbki, drugą kartę kopiuję na dysk przenośny w formie backupu.
Forma dysku backup może być różna. Oto przykłady niektórych:
- zwykły dysk (na tym samym lub innym komputerze) - niestety nie chroni danych przed przepięciami z sieci elektrycznych i może spalić się z naszymi głównymi danymi,
- dysk zewnętrzny odłączony po zgraniu materiałów - nie jest odporny tylko na złodziei, bo teraz odporne są nawet na upadki i wodę :)
- chmura - jest to bardzo przyszłościowa forma backupu. Nie jest tylko odporna na ewentualne wycieki danych i na tę chwilę wymaga mocnego łącza internetowego i płacenia stałych składek.
Zawsze staramy się, żeby trzymać dwie kopie materiałów (tak na wszelki wypadek), bo czasem okazywało się, że ta rozdzielna kopia zapasowa ratowała nam ważne ujęcia!
W naszym przypadku taki surowy materiał na kopii zapasowej leży przynajmniej rok.
Spisane rzeczy są z życia wzięte i mają uczulić czytających, że nie zawsze wszystko chce działać, dlatego trzeba stawiać na sprawdzone rzeczy i mieć plan B.
Opracował:
Piotr Wiszniewski
FOTOwiszniewski Piotr Wiszniewski